Czasu
coraz mniej, aż żal, że doba nie wydłuża się w cudowny sposób dla pracujących
mam… W minionym czasie chłopcy zaliczyli wirusa, Młodszemu wyszły 4 zęby, miał
wysoką temperaturę przez kilka dni i znowu niezbędną okazała się pomoc dziadka.
Potem Starszak pojechał z dziadkiem i tak więc miało miejsce nasze małe
odcięcie pępowiny. Oj jak pusto było w domu przez te 5 dni!!! Najpierw
dzwoniłam do swoich rodziców co 15-30 minut, ale zostałam upomniana, że jednak
lepiej nie przypominać synkowi ciągle o sobie. Na szczęście miałam w tym
przedświątecznym okresie masę obowiązków, więc czas zleciał szybko, a i było
łatwiej ogarniając jedno tylko dziecię :).
Poza
tym poczyniliśmy w naszym życiu trochę zmian. Primo, zaczęliśmy na poważnie akcję
Nie marnuję jedzenia. W tym celu pierwszy raz w życiu zrobiłam pierogi z mięsem,
a teraz na kuchni stygnie potrawka wg własnego pomysłu z resztek kurczaka z
rożna (coś nas wczoraj naszło, ale dzieci nie chciały jeść, a my zadowoliliśmy
się małymi porcjami…) sowicie podlanych warzywami i kaszą gryczaną. Sama jestem
ciekawa efektu. Kupiliśmy też maszynkę do mielenia (mój tata aż się złapał
ostatnio za głowę: jak można żyć tyle lat bez maszynki??? Okazuje się, że można
i to całkiem nieźle sobie radziliśmy ;). W każdym razie starzeję się, więc myślę,
że maszynka się przyda. Zamierzam np. własnoręcznie robić pasztet dla dzieci
;).
Dzieci
fajne są. Starszak całuśny i troskliwy. Uwielbia małe dzieci, a że w rodzinie
mamy wysyp takowych, jak tylko ma okazję, podchodzi, całuje i to jak
delikatnie! Serio serio! Ciocia była szczerze wzruszona, kiedy na pożegnanie
pocałował ją w rękę, do dziś mówi, że poczuła się wówczas jak biskup ;).
Najfajniejsze, że Młodszy lubi naśladować brata i prawie cały czas kiedy są
razem, bawią się wspólnie. Co za ulga. Nawet kawę można wypić ;).
To
kończę, trzeba spróbować eksperymentu obiadowego i wyjąć z piekarnika sernik
królewski :).
Xom'ik, trzaśnij jakąś notkę rocznicową ;)
OdpowiedzUsuńMN