niedziela, 15 kwietnia 2012

Gastronomia ekonomia


Czasu coraz mniej, aż żal, że doba nie wydłuża się w cudowny sposób dla pracujących mam… W minionym czasie chłopcy zaliczyli wirusa, Młodszemu wyszły 4 zęby, miał wysoką temperaturę przez kilka dni i znowu niezbędną okazała się pomoc dziadka. Potem Starszak pojechał z dziadkiem i tak więc miało miejsce nasze małe odcięcie pępowiny. Oj jak pusto było w domu przez te 5 dni!!! Najpierw dzwoniłam do swoich rodziców co 15-30 minut, ale zostałam upomniana, że jednak lepiej nie przypominać synkowi ciągle o sobie. Na szczęście miałam w tym przedświątecznym okresie masę obowiązków, więc czas zleciał szybko, a i było łatwiej ogarniając jedno tylko dziecię :).
Poza tym poczyniliśmy w naszym życiu trochę zmian. Primo, zaczęliśmy na poważnie akcję Nie marnuję jedzenia. W tym celu pierwszy raz w życiu zrobiłam pierogi z mięsem, a teraz na kuchni stygnie potrawka wg własnego pomysłu z resztek kurczaka z rożna (coś nas wczoraj naszło, ale dzieci nie chciały jeść, a my zadowoliliśmy się małymi porcjami…) sowicie podlanych warzywami i kaszą gryczaną. Sama jestem ciekawa efektu. Kupiliśmy też maszynkę do mielenia (mój tata aż się złapał ostatnio za głowę: jak można żyć tyle lat bez maszynki??? Okazuje się, że można i to całkiem nieźle sobie radziliśmy ;). W każdym razie starzeję się, więc myślę, że maszynka się przyda. Zamierzam np. własnoręcznie robić pasztet dla dzieci ;).
Dzieci fajne są. Starszak całuśny i troskliwy. Uwielbia małe dzieci, a że w rodzinie mamy wysyp takowych, jak tylko ma okazję, podchodzi, całuje i to jak delikatnie! Serio serio! Ciocia była szczerze wzruszona, kiedy na pożegnanie pocałował ją w rękę, do dziś mówi, że poczuła się wówczas jak biskup ;). Najfajniejsze, że Młodszy lubi naśladować brata i prawie cały czas kiedy są razem, bawią się wspólnie. Co za ulga. Nawet kawę można wypić ;).
To kończę, trzeba spróbować eksperymentu obiadowego i wyjąć z piekarnika sernik królewski :).

1 komentarz: