niedziela, 1 kwietnia 2012

Zbolały cycek tudzież cyc


Ho ho ho, ale się porobiło. Chłopcy złapali wirusa, niby szybko przeszedł, ale przy okazji Młodszemu zaczęły wychodzić jednocześnie wszystkie trójki! Masakra. Gorączka, buzię zamykał w ciup i nawet syropu nie było jak mu podać… Pozostały czopki i nie obyło się bez pomocy niezawodnego dziadka, który spędził prawie tydzień zajmując się naszymi synkami. Nawet musiał starszego prowadzić/zawozić do przedszkola, bo z racji rozregulowania po zmianie czasu nie mogliśmy go dobudzić, a do pracy trzeba było odpowiednio wcześnie wychodzić…
Dziadek dziś pojechał, zabierając z sobą Starszaka… Oj, jak mi się łezka zakręciła w oku… A właściwie to nie łezka, raczej całe wiadro… No i dziwnie w domu, tak cicho, nikt nie śpiewa… Ciekawa jestem, jak młodszy brat przetrwa rozłąkę…
Póki co Młodszy nadal nie je, gorączka ustąpiła dobrych parę dni temu, a ten nie je i nie je. Tylko cycek wchodzi w grę. Ledwie żyję, jestem wyssana do cna i obolała. Ale to jedyny sposób, żeby dziecię cokolwiek zjadło, więc  zaciskam zęby… Jutro idzie do żłobka, mam nadzieję, że chociaż tam coś w siebie wciśnie… Tym bardziej mnie to dziwi, że już raczej ni bolą go tak dziąsła. Czasami nawet bierze jakieś jedzenie do buzi, dziumdzie, dziumdzie, a potem wypluwa. Stan jedzenia na dziś to jeden gryz ciasteczka (upiekłam po wyjeździe Starszaka, żeby się trochę odstresować…), jedna cząstka pomarańczy i kawałek kotlecika. I co chwilę cycek… Buuu...
A`propos. Ostatnio mój siostra, też matka karmiąca, użyła sformułowania „cycuś”. Na moją gwałtowną reakcję, że mnie to mierzi, stwierdziła, że „cycek” jest gorszy. Kwestia gustu zapewne, ale wg mnie „cycuś”, „cyc” czy, nie daj Boże, „cycuszek” są co najmniej nieeleganckie i wyjątkowo ohydne. A może tylko ja mam takie skojarzenia?
Babcia niedawno zameldowała, że syn mój pięknie zasnął. Młodszy też śpi. Mąż ogląda Teksańską masakrę…, ale nie umie odpowiedzieć mi na pytanie, dlaczego: czy dostarcza mu to rozrywki, czy go to bawi, czy jest jakaś inna dewiacyjna przyczyna… Rety. Prawie 5 lat po ślubie, a mój osobisty mąż przeraża mnie tym, jak spędza czas wolny… Planuję zatem iść spać, by zbierać siły na trudny tydzień w pracy. Nr 1 i nr 2…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz