poniedziałek, 2 lipca 2012

Wakacje



Niby wakacje, ale zawalona wciąż jestem papierkowymi sprawami. Z tego wszystkiego zapomniałam zapłacić rachunek za telefon i dostałam przed chwilą ostrzegawczego sms-a, że mi zablokują połączenia… Tymczasem w chwilach, kiedy nie mam siły zajmować się dziećmi, te dzwonią do babci/dziadka na pogaduchy, a ja mam moment oddechu. Muszę koniecznie zapłacić dziś ten rachunek!
Stresy związane z pracą odreagowuję oddając się mojemu nałogowi. Jest brutalny, pochłania mnie niemal bez reszty. Dziś byłam sama w domu z Młodszym i oddawałam się mojemu zniewoleniu, tymczasem Mały (niekarmiony cyckowo od 2,5 tygodnia) cichaczem podszedł, podwinął mi koszulę i dorwał się do dotychczas pilnie strzeżonego cycka… I tam zasnął, choć było dopiero parę minut po 10… A ja czytałam, czytałam i czytałam namiętnie. W ostatnim czasie odkryłam Zafon, moje uczennice prześcigały się w polecaniu mi i pożyczaniu wybranych pozycji, dziś pochłonęłam Wybór Marty. Trochę z innej beczki… Mądra książka, choć wiele spraw mnie w niej irytowało. Czekam, aż z Merlina przyślą mi dwa Zafony, zasłużyłam sobie na prezent na koniec roku J. I mam nadzieję, że akcja z cyckiem była incydentalna… Zbyt wiele kosztowało nas odstawienie, by przerabiać to raz jeszcze…
A`propos końca roku, w domu pachnie jak w kościele, dostałam piękne kwiaty od uczniów :). Wzruszyło mnie, że przychodzili uczniowie, po których nigdy bym się tego nie spodziewała. Kocham pracę w szkole. I jestem przerażona zmianami, jakie szykuje nam rząd i samorządy (niestety na jedno wychodzi).
W każdym razie namiętnie czytam i zbieram się w sobie, żeby papierkową robotę odwalić. Wtedy udam się na zasłużony urlop :D.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz