niedziela, 11 listopada 2012

Dzień Niepodległości



Ciągle mało czasu, ciągle pośpiech, ciągle w biegu. Weekend się kończy, a ja czuję, że znowu nic nie odpoczęłam… Mąż nadal łata naszą dziurę budżetową, więc ostatnie wieczory i praktycznie cały weekend spędziłam sama z chłopcami. To straszne, że czasem własne ukochane dzieci mogą tak niesamowicie wkurzać. Nie słuchać. Wrzeszczeć. Nie jeść. Jęczeć o żelki, a zamykać buzię na pyszną zdrową zupę pomidorową. Matka flaki sobie wypruwa, gotuje, piecze. U nas jak zupa pomidorowa, to z własnoręcznie przez matkę przygotowanych ongiś przecierów pomidorowych. Nawet bułki wczoraj zrobiłam. Zdrowe, pszenno-razowo-żytnie… I co? „Pyszne mamusiu”. Starszak zjadł pięknie, młodszy podumlił, podumlił i zostawił… Ale jak na deser po obiadku były żelki, to rzucił się jak dziki zwierz… Pocieszające chociaż, że na ciasto marchewkowe też się rzucił… 

Z drugiej strony, rozkłada mnie na łopatki, jak ostatnio Młodszy podchodzi do mnie, przytula, głaszcze, mówiąc „Moja Mamusia”. Nawet rękę taty zdejmuje, kiedy ten obejmuje Jego Mamusię ;).

Zastanawiam się, jak umiejętnie zarządzać czasem, żeby mieć poczucie dobrze przeżytego dnia. Wieczorny rachunek sumienia Matki Polki to mniej więcej tak:
1) Czy był czas na wspólną modlitwę?
2) Czy był czas na wspólne czytanie?
3) Czy pamiętałam, żeby zjedli potrzebną porcję owoców i warzyw?
4) Czy dzieci nie poszły spać w poczuciu, że coś (praca mamy, telewizor, książka) jest ważniejsze niż oni?
5)  Czy ilość przytulaków i buziaków była wystarczająca?
6)  Czego nauczyłam swoich synków?
7)  Czy był czas na działalność artystyczną, malowanie, taniec, śpiew?
I tak dalej…
Nie muszę chyba dodawać, że ten rachunek sumienia nieraz wypada blado. Że wczoraj, zajęta sprzątaniem i gotowaniem, usadziłam chłopców przed telewizorem, by szklana opiekunka się nimi zajęła… Że dziś zdałam sobie sprawę, iż nie nauczyliśmy Starszaka wierszyka Kto ty jesteś? Polak mały… Pocieszam się, bo przynajmniej śpiewaliśmy Legiony… Mam jednak coraz większą świadomość, jak do idealnej matki mi wiele brakuje…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz