Upragniony długi
weekend właśnie się kończy, a ja teoretycznie powinnam mieć do siebie
pretensje, że tak mało zrobiłam. Z tych obowiązków zawodowych, rzecz jasna. I
pewnie tak by było, gdyby nie artykuł w „Uważam Rze” sprzed tygodnia.
Generalnie, świetny numer poświęcony sprawom ostatecznym. Odwołujący się m.in.
do książki R. Moody`ego, którą jakoś w okolicach liceum czytałam z wypiekami na
twarzy. Mocny był też wywiad z kierownikiem hospicjum o tym, jak ludzie
przeżywają fakt nieuchronności własnej śmierci. Jedna rzecz mnie mocno
poruszyła. Ludzie na łożu śmierci nie mówią sobie: „kurczę, trzeba było więcej
czasu spędzić w biurze…”. Cieszą się z każdej chwili spędzonej z rodziną.
Tak więc ja też
spędziłam czas z rodziną. Dużo, dużo rozmawiałam z dziećmi. Poza tym od trzech dni
rozkładamy matę i ćwiczymy, też fajne i jakie prozdrowotne! Z mężem wzięliśmy
się wczoraj ambitnie za układanie puzzli – 500 kawałków Śniadania na trawie… Najpierw
próbowaliśmy z dziećmi. Śmiechu było sporo, bo chłopaki, nienawykli do tego
rodzaju malarstwa, od razu rzucili „Golas!”. Potem Starszak oburzał się,
dlaczego ta pani siedzi nago na trawie, w lesie, że na pewno będzie chora. I że
jak nam jest gorąco, to możemy zdjąć kurtkę, bluzę, ale nie majtki i koszulkę!
Generalnie to nie lubię puzzli, zwłaszcza takich, w których prawie wszystko
jest zielone albo czarne, ale mąż ambitny jest i nawet wczoraj w nocy zmuszał
mnie do tytanicznej wręcz pracy. Skutek był taki, że ja ułożyłam ramkę i
kawałek gołej baby oraz koc, a on resztę (tzn. resztę ułożoną…).
Dziś za to od rana
wzięłam się za walkę z dynią (już po Halloween, można więc kupować) i mamy
pyszną zupę. Choć w sumie to nie dla wszystkich pyszną, bo faceci nie chcieli
jeść: mąż zjadł, żeby świecić przykładem, Starszak przemęczył 3 łyżki, bo mu
zagroziliśmy, że lizaka nie dostanie, a na Młodszego nie zadziałały żadne
prośby ani groźby. Zrobiłam też ciasto, jak dla mnie rewelka, a mąż (po
nieudanej akcji z zupą) stwierdził, że lepsze niż się spodziewał ;).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz