piątek, 30 września 2011

Nazywam się A. i jestem ekshibicjonistką...

Dotarły do mnie wieści, że wirtualny odbiorca istnieje, ale ponoć była zablokowana możliwość komentowania dla nieposiadających blogi albo coś… Pokombinowałam w ustawieniach, może się uda. Póki co dziękuję za ciepłe słowa przez fb i nie tylko :). Rety, kto by pomyślał: ja i blog! Zawsze był to dla mnie dowód nieskrywanego ekshibicjonizmu, a więc, pora to przyznać: Nazywam się A i jestem ekshibicjonistką :).
Mieliśmy ciężką noc (tzn. głównie ja, ale mąż mówi, że on taż miał), calutka noc z cyckiem na wierzchu. J był rozgrzany niczym piecyk, w sumie nie wiadomo od czego, bo rano było już ok. W każdym razie to okropnie męczące leżeć cały czas na boku i pilnować, by cycek był w dyspozycji. Właściwie nie było mowy o spaniu, czuwałam jak pies. Mąż podobno też czuwał, ale jakoś tego nie zauważyłam. Obudził mnie o 2 (choć nie spałam!) i kazał iść do Fr, bo podobno od godziny płacze i mnie woła (sic!). Tak więc od 2 do 4 przekimałam w pokoju dziecięcym, a o 6 pobudka i do roboty. Wpadłam do domu tylko na chwilę, w przerwie między jedną pracą a drugą, by przyprowadzić Fr z przedszkola. Akurat obudził się J, więc dostał cycka, żebym nie pękła, i dalej do pracy. Wróciłam, kiedy dwa szkodniki już spały, czyli tylko jedno karmienie w ciągu dnia!!! Może to jest metoda na odstawianie ;)? Ciekawe jaka tym razem będzie noc, może nagle się okaże, że Młodszy stracił zainteresowanie  i odzyskam swoje ciało?

3 komentarze:

  1. Ok, napiszę ten komentarz po raz piąty.
    Że brawo, że kobiety (mamy) też mają prawo do samorealizacji. I że przeraża mnie, jak słyszę takie historie, jak np. mamy bliźniaków, która pierwszą książkę po ich urodzeniu przeczytała, gdy skończyli 4 lata...
    Pozdrawiam!
    MN

    OdpowiedzUsuń
  2. Spróbuję po raz kolejny skomentować ten wpis :) jakoś wcześniej współpraca z tym okienkiem nie wychodziła...
    Dzięki za wpisy, można lepiej sobie wyobrazić (osobie bezdzietnej), jak to wszystko wygląda. Jakiej wymaga organizacji i cierpliwości.
    Co do planów samorozwoju - popieram!
    Jak słyszę opowieści o znajomej mamie bliźniaków, która urodziwszy, pierwszą książkę przeczytała, gdy skończyli 4 lata - to się włos na głowie i ręce jeży...
    Pozdrawiam!
    MNow.

    OdpowiedzUsuń
  3. widzę, że uwieńczone zostały moje zmagania z komentowaniem :)
    MN

    OdpowiedzUsuń