poniedziałek, 17 października 2011

"No nie wstydź się!"...


Nastała złota polska jesień, choć rano straszny ziąb, po południu można nawet na chwilę iść z dziećmi na huśtawki. Siedziałam dziś na przystanku, obok mnie na autobus czekała też jakaś matka z córką mniej więcej w wieku mojego Starszaka. Dziewczynka coś tam mamie opowiadała, jakie kwiatki chciałaby kupić, ot, zwykła pogawędka. Dosiadła się jakaś babka i wtrąciła do rozmowy, pytając dziewczynkę, jakie zna kolory (!)… Dziecko oczywiście się nie odezwało, a matka, zawstydzona chyba nieco: „No nie wstydź się, powiedz”.
Rety, jak mnie ta scena zjeżyła! Po pierwsze, strasznie nie lubię, jak mi ktoś zaczepia dziecko. Nieraz muszę przeganiać obce babsztyle, które podłażą, zagadują, dają cukierki (ostatnio facet wciskał mojemu starszakowi pączka!), młodszego chcą całować! Po drugie, chciałam się sama wmieszać i powiedzieć, że niech się właśnie dziecko wstydzi, bo nie wolno rozmawiać z obcymi (bezpieczeństwo!!!). Po trzecie przypomniałam sobie, jak ja w takiej sytuacji reaguję i często musiałam uderzyć się w pierś. Niestety, my, matki, jesteśmy tak dumne ze swoich dzieci, że w sposób niezamierzony wystawiamy je na upokorzenia („No nie wstydź się, powiedz”) i rezygnujemy z priorytetu bezpieczeństwa, bo chcemy pokazać całemu światu, także wścibskiej babie (którą widzimy zapewne pierwszy i ostatni raz w życiu), jak mamy mądre i elokwentne dziecko. Wolimy, żeby się jeszcze bardziej zawstydziło i było zażenowane, byle sobie ta obca baba nie pomyślała, że nasze dziecię nie mówi albo jakieś takie niekumate jest… Po czwarte, głupio wybrnąć z takich sytuacji. Wiedza to rodzice (tak, mężowi też się zdarzają podobne akcje), którzy z głupim uśmiechem tłumaczyli, że dziecko nie je cukierków, nie zje pączka, bo przecież nie powiemy, że uczymy dziecko, żeby nie rozmawiało z obcymi i niczego od niech nie brało!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz